Dlaczego akurat to?
Tyle razy próbowałam, ale zawsze się poddawałam w przedbiegach, zaczynałam od nowa kilka tygodni później i znowu to samo…
I co?
Siedziałam jak co dzień rozłożona na kanapie, wyczekując tej okropnej, znienawidzonej przeze mnie pory wyjścia do pracy…
Włączyłam mojego „zdechłego” laptopa, odpaliłam oczywiście w pierwszej kolejności FB…
I jest, post, znajoma polubiła, „hmmmm co to jest, kto to jest, a wiem słyszałam o niej, chyba nawet widziałam ją w telewizji, na jakimś programie…”
„Boże! Ta to ma figurę! Te nooogi, zero cellulitu! Też tak chcę! No niby z wagi zrzucać nie muszę, no to co?? Ja nie potrafię?! O nie! Dziś wieczorem zaczynam!”
„O do jasnej ciasnej! Nie wiedziałam, że będzie tak ciężko…. Moja kondycja! Gdzie się podziałaś?! Pewnie zostałaś na kanapie! No dobra, dzisiaj nie poszło najlepiej, ale jutro jest nowy dzień!”
„Co jest?! Zwichnięta kostka!

„Tydzień minął, kostka jeszcze w nie najlepszej formie, ale „Skalpel” jej nie zaszkodzi, więc do dzieła!:)”
I tak mijał dzień za dniem, ćwiczenia pomogły mi przejść ciężkie chwile, relaksując mnie, poty zmywały wszystkie smutki…
„Jest kryzys… Raz w tygodniu, brak sił… Co to jest?! Gdzie się podziała moja motywacja?! Nie, nie, nie, tak nie może być! Niedziela-”Skalpel”, o tragedio! Żebym nie mogła porządnie nawet tego treningu zrobić?! Środa- „Killer”… ehhhh… bez komentarza… No ale co? Że ja nie potrafię?! Nie ma tak dobrze! Nie poddajemy się! Budzimy się do walki

„Ewka, dziękuję Ci, że podniosłaś mnie z kanapy, która trzymała mnie przy sobie jak magnes


Dziś to nowe jutro! Spójrz w lustro, pomyśl co chciałabyś osiągnąć, pamiętaj że nawet małymi kroczkami można dojść na szczyt! Trzymam kciuki za każdą z was! Będę tu po każdym treningu

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz